niedziela, 29 stycznia 2012

Znaleziątko popada w refleksję: #01 - Wstęp

Zawsze chciałam mieć bloga. To znaczy dawno temu, kiedy nadeszła pierwsza fala popularności blogów, pomyślałam o tym jako sposobie na artystyczne wyżycie się, ujście dla mojego zamiłowania do językowego puryzmu i ironii etc.. etc.. Natchnione nastolatki niestety tak mają. Mnie na szczęście nigdy nie wystarczyło konsekwencji, żeby faktycznie bloga założyć i zacząć go pisać - bo pewnie do dziś musiałabym się wstydzić efektów, jak wiadomo w sieci nic nie ginie.
Gdybym jednak pewnego dnia usiadła i miała co napisać w tym pierwszym poście, a potem poszła za ciosem i wypisywała kolejne - co by to było? Niemalże z dumą mogę stwierdzić, czym by to na pewno nie było - słitaśne blogaski to wynalazek późniejszych czasów, a i ja nigdy się w takiej konwencji nie odnajdywałam. Byłby to raczej mocno depresyjny zapis przemyśleń dotyczących rosnącej entropii (która tak naprawdę nie oznacza dążenia do chaosu), bezsensu tego świata i wszelkich mrocznych refleksji rodzących się w dojrzewającym umyśle człowieka, który z braku większych problemów szuka dziury w całym.
Z perspektywy czasu - nie tak długiego, ale jednak - dziwię się, że z tamtej osoby powstałam ja. Na ogół się uśmiecham, naiwnie wierzę w ludzi i ich dobre intencje, staram się optymistycznie podchodzić do świata i żyję nadzieją, że los mi się za to podejście odwdzięczy. Wysyłam czasem smsy na radiowe konkursy, od czasu do czasu stawiam los w Lotto i zawsze z niecierpliwością oczekuję na wynik. A przecież znam prawdopodobieństwo, mam za sobą sporo nieudanych prób, wiem jak małą mam szansę powodzenia. Mój cyniczny umysł z krzywym uśmiechem spogląda na tę iskrę nadziei, która zawsze się pojawia i trwa do samego końca - gdy odkrywam, że z sześciu liczb trafiłam aż jedną.

Tak i teraz - korzystając z faktu, że Epic Killstreak posiada od niedawna swojego bloga - rozpoczynam spisywanie swoich przemyśleń w nadziei, że tym razem będę miała o czym pisać, kogoś tym zainteresuję, wystarczy mi dyscypliny na dłużej niż jednego posta i nie będę się musiała za kilka lat wstydzić tej naiwności.
A umysł na to: "Taa, jasne..".


Dzisiaj na śniadanie pancakes z sosem toffi, który co najwyżej leżał obok toffi, bo smakuje kokosem.


Znaleziątko :)

2 komentarze:

  1. Mogę powiedzieć, że ''młodzieńcze lata'' mieliśmy bardzo podobne. Chociaż, jestem od ciebie młodszy i do dorosłości mi jeszcze dużo brakuje, mówię o tym w czasie przeszłym ponieważ czuję, że te ponure lata powoli przemijają i któryś z rozdziałów właśnie się kończy. Zobaczymy jak będzie dalej ;)

    PS. wasz kanał bardzo przyjemnie i obiecująco się rozrasta. Oby tak dalej :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. No, ja lubię myśleć, że mnie również do dorosłości jeszcze dużo brakuje ;) W każdym razie cały czas czuję się młodo i oby się to zbyt prędko nie zmieniło.
    To ja życzę, żeby Twój nowy, optymistyczny rozdział się szybciutko rozpoczął :)

    OdpowiedzUsuń